Blog

14% sukcesu w 2021 roku

Podczas tegorocznego sylwestra z koleżankami wznosząc toast, rozmawiałyśmy na temat tego, czego chcemy sobie życzyć w Nowym Roku. Jedna z dziewczyn chciała świętego spokoju, inna, żeby jej ludzie nie wku, a ja życzyłam sobie, by w końcu wiedzieć, czego chcę.

Mimo że wyglądam na osobę skoncentrowaną na celu, obecnie naprawdę nie mam pojęcia, czego tak naprawdę chcę w życiu, i jak moje życie ma w przyszłości wyglądać. Wciąż trwam w przeświadczeniu życia utraconego i ciężko skupić mi się na teraźniejszości, czy przyszłości. Z jednej strony łatwiej mi jest realizować te krótkoterminowe cele, choć podsumowując 2021 rok, to tak naprawdę tylko 2 z 14 postanowień udało mi się zrealizować do końca. Niektóre postanowienia zachowałam nawet przez 6 czy 8 miesięcy, ale ostatecznie nie dałam rady. Sukces w 14%. W poprzednich latach wolałam wybrać 3 czy 4 cele i mocno skupić się na nich. W 2021 roku postanowiłam na rozproszony, ogólny rozwój, zadbanie o siebie i skrupulatną realizację zmian nawyków, które chcę wdrożyć. Niestety – nie wyszło. 14%? Dużo czy mało – HA – sama nie wiem. Szklanka powinna być do połowy pełna, więc może lepiej cokolwiek niż nic.
Kiedy zdarzają mi się te dziwne rozmowy motywujące innych ludzi, zawsze zwracam uwagę, że naprawdę niewiele rzeczy mi się w życiu udaje. Średnio może 1 czy 2 na 10, które realizuję, kończą się tak, jak zaplanowałam czy sobie wymarzyłam. Na 10 rozmów z potencjalnymi klientami 1 czy 2 kończą się sukcesem. Efekt skali powoduje, że realizacje w ogóle mają szansę bytu.
Może w ten sam sposób powinnam podejść do postanowień noworocznych? Założyć sobie 10, bo tak naprawdę tylko 1 ma szansę sukcesu? A może to najzwyklejsze w świecie wymówki? Jako rasowy analityk analizuję: co wpłynęło na moją porażkę w 86%?

Analiza 1 z postanowień na 2021.
Regularne wizyty u fizjoterapeuty – minimum raz w miesiącu przez cały rok. Skończyło się na 2 spotkaniach. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej, potrafiłam zrobić 8-10 wizyt w 2 miesiące. Przyczyna: ogromny ból. Chciałam być sprawna cały czas, a nie czekać na te lepsze momenty. Większość czasu mam problemy i naprzemiennie prześladuje mnie kolano i plecy. Jednak zaniedbuję wizyty i ćwiczenia. Ciężko mi znaleźć czas, w trybie 2 etatów i połowy pracujących weekendów. Zamiast tego czekam na sytuację, w której znów nie będę w stanie się ruszać i trafię na stół. Kompletnie destrukcyjne podejście. Działania oparte na presji związanej z ciągłym niedoczasem, zamiast rozsądne dbanie o siebie.
Mój 2021 rok miał 2 cele: dbanie o siebie i rozwój. Spełniłam 2 postanowienia: pierwsze związane z finansami i drugie, związane z działaniami społecznymi. Trzecie udało mi się spełnić na początku stycznia. Żadne z owych postanowień nie było związane z głównym założeniem, czyli skupieniu się na sobie.

Pozostało mi na ten moment 11. Nie dokładam nic nowego na 2022 rok, a obecnie tuninguje i robię podejście numer 2 do pozostałych punktów. W sumie, po co ustalać sobie nowe postanowienia, skoro stare leżą i się kurzą. Przecież to, że chcę, w końcu, w 2022 roku wiedzieć czego chcę, to nie znaczy, że po prostu się tego dowiem. Muszę poczekać, mieć oczy i uszy szeroko otwarte na swoje pragnienia, potrzeby i momenty największej satysfakcji z działań. Muszę wsłuchać się w sobie, bo nikt nie jest w stanie poznać mnie lepiej niż ja sama. Może właśnie spełnienie tych postanowień pomoże mi odnaleźć świadomość tego, czego
naprawdę chcę.
86% – już lecę, by Cię spełnić.

Marta Wójcik