Blog

Historia 3 noworocznych postanowień

1 stycznia 2019 roku miałam przygotowane konkretne postanowienia noworoczne. Przemyślane i ważne dla mnie. Obrałam sobie trzy konkretne cele, bo nigdy nie wierzyłam w długą listę postanowień. Jeśli chcemy zacząć rok od całkowitej destrukcji naszej codzienności, dodania wielu nowych zadań, zmiany przyzwyczajeń czy nagłych i drastycznych wyzwań jest to wręcz niemożliwe do realizacji. Może uda nam się nie zboczyć z toru przez pierwsze dwa tygodnie, a może nawet miesiąc, ale wytrwać w tak wielu nowych wyzwaniach jednocześnie jest w zasadzie niemożliwe.

Pierwszym postanowieniem był wyjazd na urlop. Może na Tobie to nie robi to wrażenia, ale ja nie miałam wtedy prawdziwego urlopu od pięciu lat, czyli od czasu pięciodniowego pobytu nad morzem. Wcześniej, jak byłam nastolatką. Od matury nie wyjeżdżałam na dłużej niż długi weekend, bo w każde wakacje pracowałam. W końcu skończyłam trzydzieści lat, a wiedziałam, że mój partner i tak pojedzie – ze mną czy beze mnie. To była ogromna motywacja! Wybraliśmy najprościej jak się da – kwiecień, Egipt, a po powrocie Wielkanoc. Mimo że bilety zarezerwowaliśmy już w grudniu, dla mnie to nie było nic pewnego, bo przecież zaliczka to jeszcze nie pewność.

Na moje pierwsze postanowienie nałożyło się drugie, czyli zagranie spektaklu „Aż Kobieta” w Teatrze im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku, czyli moim ukochanym miejscu, w którym debiutowałam na scenie prawie trzynaście lat wcześniej. Niestety, wpisanie się w repertuar teatru było możliwe tylko w czasie moich wakacji. Nie mogłam jednak zrezygnować ani z grania, ani z wakacji. Przecież nie dotrzymałabym postanowienia. Udało mi się przesunąć wyjazd o tydzień, dzięki czemu mieliśmy wyjechać dzień po występie. Oczywiście przebookowanie biletów wyniosło dwa razy więcej niż moje dochody ze spektaklu, ale tylko w ten sposób mogłam spełnić swoje dwa istotne postanowienia.

Niestety z trzecim nie poszło tak łatwo. Pewnie dlatego, że do 7 stycznia wykonałam 12% planu rocznego. Należę do ludzi bardzo zdeterminowanych i jeżeli potrafię obrać kierunek, w którym chcę iść, żadna burza mnie nie powstrzyma. Pod jednym warunkiem – że się nie wypalę. Na starcie dałam z siebie tak wiele, że nie mogłam się zmotywować przez kolejne miesiące. Nie byłam w stanie nawet otworzyć rozpoczętego dokumentu w laptopie, by go przeczytać. W grudniu 2019 roku ponownie rozsądnie usiadłam do swoich postanowień na 2020 rok. Pierwszym była organizacja konferencji biznesowej „Aż i Tylko Kobieta”, którą musiałam przesunąć z terminu jesiennego. Musiałam sobie zaplanować, że na pewno dokończę coś czego się podjęłam, ale nie dokończyłam. Drugim było wykonanie krótkiego filmiku nawiązującego do spektaklu, by móc przekazem dotrzeć dalej. Może nawet już go widziałaś – „Nie – Twoja Aż Kobieta”. Trzecim było dokończenie postanowienia z 2019 roku, kiedy zdecydowałam się napisać książkę „Aż kobieta”. Tym razem podeszłam do zadania metodologicznie. Skoro nie byłam w stanie napisać kilkudziesięciu stron w ciągu paru tygodni, rozłożyłam sobie pracę w kalendarzu elektronicznym na cały rok, w postaci checkboxów do odhaczenia. Na początku po pięć tysięcy wyrazów tygodniowo – pięć razy po tysiąc wyrazów. Okazało się to jednak zbyt męczące. Spróbowałam podzielić to na trzy do pięciu razy w tygodniu po pięćset słów, czyli średnio cztery-pięć tysięcy wyrazów na miesiąc. Właśnie kończy się listopad, a ja w przyszłym tygodniu wyślę pierwszy rozdział do pierwszej korekty. Do końca pozostało mi dwa, może trzy tysiące wyrazów, które obecnie dopisuję oraz czytając całość i uzupełniam o nowe przemyślenia. Nie wiem, czy wydam tę książkę, bo celem było napisanie jej i udowodnienie sobie, że dam radę. By zrealizować swój cel, musiałam zhakować własną głowę i znaleźć sposób, by skończyć tekst mimo wszelkich przeciwności i charakteru, który decyduje o tym, że często za szybko się nudzę. Wygrałam sama ze sobą i pokonałam słabości, które w sobie dostrzegam.

Przychodzi czas na kolejne postanowienia. Mam już kilka celów, ale muszę się nad nimi rozsądnie zastanowić, a nawet stworzyć do nich metodologię, by być pewna, że jestem w stanie je zrealizować. Ty też pamiętaj, by decydując się na postanowienie czy cel noworoczny rozpisać go na etapy realizacji i konkretne działania. Czasem metoda małych kroków w walce ze swoimi słabościami, może na końcu dać największy efekt. Czasem by wyjechać samej w podróż autem, trzeba się na początku nauczyć prowadzić.

Marta Wójcik