Czuję przesyt ludźmi, którzy chcą się ze mną podzielić swoją codziennością CODZIENNIE.
Poczułam przesyt ludźmi, którzy chcą podzielić się ze mną swoim artyzmem, biznesem, talentem, to co zjedli i niekończącymi się webinarami i radami – CODZIENNIE.
Jestem świadoma, że istnieją jednostki wybitne i geniusze. AŻ kilka na pokolenie. Ale nawet oni nie tworzyli przełomu każdego dnia. Era ilość przytłoczyła jakość, której teraz jak nigdy wcześniej mi brakuje.
Treści, które docierają do mnie z każdego medium męczą mnie jak nigdy wcześniej. Nie mogę się z nich całkowicie zrezygnować, bo łączą się z moją pracą, ale mam wrażenie, że ludzie ścigają się starając udowodnić, że nie siedzą bezczynnie w domu. Jednak wniosek nasuwa się nieco inny… Z doświadczenia własnego i moich klientów wiem, że udzielamy się w mediach społecznościowych najwięcej, kiedy mamy na to po prostu czas.
Jestem świadoma, że niektórzy w ten sposób ratują swój biznes… Robią to jednak bez analizy i chyba nie zakładając sobie żadnej strategii, ani celu. Zapominają o wartości przekazu i unikalności treści. Zamiast stworzyć coś dobrego 2 razy w tygodniu, a może nawet razy czy dwa w miesiącu nie zatrzymują się w wytwarzaniu zbędnych treści i produkują cokolwiek CODZIENNIE lub prawie codziennie. Zastanawiam się też, kiedy Facebook pozwoli na oznaczenie: SPAM lub FAKE NEWS (chociaż zawsze można się wybronić, że to komentarz albo opinia więc z zasady nie może być fejkiem), bo NUDA już jest: „Przestań obserwować”. Jak na razie biję rekordy w ODobserwowaniu i wstrzymywaniu postów. Life na Instagramie omijam łukiem, Twitter to jedno wielkie bagno polityczne, a LinkedIn to tablica do udostępniania szkoleń: jak sobie poradzić w tych czasach, na których uczą ludzie, którzy nie radzili sobie w tych czasach, bo takie czasy mamy po raz pierwszy. Ilość porad na temat Tarczy Antykryzysowej na maila dostałam koło 60. Oooo taaaaak – SPAM się dostał na moją skrzynkę. Jako rozumny przedsiębiorca sama wyszukam wiarygodne treści i interpretacje ustaw więc cold mailing w moim przypadku się nie sprawdzi. Rozumiem – konwersja na poziomie 0,5% z 200 maili to 1 klient.
Wiecie na co czekam? Na filtry na portalach społecznościowych. By każdy użytkownik wrzucając treść musiał oznaczyć 1 tematykę, a ja później będę mogła sobie odznaczyć, że nie chcę widzieć, np. postów politycznych, zdjęć ze spacerów, kto i co ugotował oraz porad psychologicznych o radzeniu sobie w pandemii. Pewnie dzięki temu moje zainteresowanie treściami publikowanymi na SM ponownie wzrośnie.
Ostatnio unikam treści dla wszystkich (nie licząc tych wybitnych, ale oni publikują rzadko albo wcale), a zamiast tego delektuję się aplikacjami pozwalającymi rozmawiać z ludźmi mi bliskimi każdego dnia. CODZIENNIE. Mogę z nimi dzielić się tym co dla mnie ważne i dbać o prawdziwe relacje, które nie są i nigdy nie będą dla wszystkich. Bo jeśli coś jest skierowane do wszystkich – może przestać mieć wartość dla kogokolwiek.