Blog

Spisek

Różne słowniki tłumaczą słowo spisek na różny sposób, najczęściej mówią o tajnym porozumieniu jakichś osób, w celu osiągnięcia konkretnego celu. Gdy w ten sposób o tym myślę, to wielokrotnie spiskowałam w liceum z moją klasą. Ustalaliśmy wspólny front i argumentację w celu przełożenia, a najczęściej odwołania kartkówki. Na celowniku najczęściej była nasza pani od matematyki, która przy okazji była też naszą wychowawczynią.

Oj, jak my lubimy spiski. Jak bardzo lubimy sądzić, że zawsze jest jakieś drugie dno. Nic nie dzieje się przypadkowo i za każdym elementem naszej codzienności stoją jacyś antybohaterowie, którzy knują. Jest ktoś, kto nas śledzi i jakiś tajemniczy „algorytm”, który sprawia, że wciąż nas ktoś podsłuchuje.

(Warto w tym miejscu wspomnieć o reklamach remarketingowych. Pamiętaj, że kiedy masz poczucie, że „reklama Cię śledzi”, to wcale nie znaczy, że jakiś haker idzie za Tobą i co chwila w Twojej wyszukiwarce odpala baner, czy to na Facebooku, czy innych portalach z przedmiotem, który przed chwilą lub kilka dni wcześniej oglądałeś. To jedynie oznacza, że na stronie, na której byłeś, są uruchomione odpowiednie reklamy, na które wyraziłeś zgody – zazwyczaj wtedy, gdy Cię, powiadamiają o ciasteczkach – i zautomatyzowane już treści pojawiają się w miejscach i portalach, które wyraziły na takie komunikaty zgodę, i za które zamawiający zapłaci portalowi, jeśli w nie klikniesz. Jesteś jednym z tysięcy, a nawet setek tysięcy osób, które weszły na stronę i widzi wszystko to samo, co pozostałe osoby, które były zainteresowane tym samym produktem. Nie stajesz się w ten sposób wyjątkowy i tak naprawdę nikt nadal nie wie o Twoim istnieniu ani Cię nie śledzi. To tylko do Twojej wyszukiwarki lub profilu zostały przypięte treści, by przypomnieć Ci o zakupie, na który być może miałeś chęć.)

Teorie spiskowe czają się na każdym kroku, a my często pragniemy być ich elementem, by na koniec stać się bohaterem swojego własnego życia, które czasem może zwyczajnie bywa nudne.

Podczas pobytu w Turcji, w naszym hotelu poznałam 3 Polaków. Podróżnika ojca i syna, którzy tym razem rekreacyjnie wyjechali wygrzać się i odpocząć, oraz 23-letniego domorosłego „biznesmena”, który chwalił się tym, iż ucieka przed skarbówką, jest inwigilowany i szuka go mnóstwo osób w Polsce. Pieszczotliwie mówiliśmy na niego „Mati”. Mati opowiadał o swoim pełnym sukcesów i z wielkimi obrotami sklepie internetowym zarejestrowanym w Anglii. Asortymentem sklepu były maści około medyczne i inne cud produkty od odleżyn. Z mojej perspektywy nigdy tego chłopca nie widziałam trzeźwego, bo już podczas śniadania był „zjarany”. Chłopak był wampirem energetycznym i dłuższe przebywanie z nim było nie do zniesienia, więc zaczęliśmy go unikać na tyle, na ile to było możliwe w kulturalny sposób. Jednak w pewnym momencie, okazało się, że potrzebowałam jego pomocy. Wyjeżdżając z hotelu, zostawiłam w pokoju jeden z moich telefonów. Skontaktowałam się z recepcją hotelu, po czym urządzenie trafiło do hotelowego sejfu. Przez portal internetowy skontaktowałam się z chłopakiem, który miał pozostać w hotelu jeszcze tydzień, z prośbą o przesłanie na mój koszt. Chciałabym przelać mu środki za wysyłkę oraz znaleźne. Hotel mailem otrzymał skan mojej zgody na przekazanie telefonu, mój polski kolega napisał mi, że odebrał i zaczęły się schody. Do momentu, aż Mati nie opuścił hotelu, odpisywał, że nie miał czasu jeszcze wysłać, a w chwili wymeldowania kontakt się urwał, a nasz wspaniały „kolega” przepadł prawdopodobnie w kolejnym kraju.
Postawmy sobie sprawę jasno. Człowiek, który chwali się setkami tysięcy obrotów na koncie i rekordowymi sprzedażami oraz ponadprzeciętnym, ekskluzywnym życiem nie przywłaszcza sobie telefonu o wartości pewnie niecałego 1000 zł. Wielki biznesmen, którego ściga pół Polski okazał się bardziej zbliżony do kieszonkowca, niż Wilka z Wall Street. Właśnie ten człowiek stał się dla mnie ikoną osób, które wszędzie doszukują się spisku i inwigilacji. Czują się centrum wszechświata i wszelkie ruchy w stratosferze spowodowane są spiskiem wycelowanym w tę osobę lub ludzi takich jak ona. Takie osoby rzadko weryfikują źródła informacji, które posiadają, a częściej posługują się zasłyszanymi przekazami, czy zwykłymi plotkami. Swoją wiedzę odbierają jako jedyną słuszną i możliwą do przyjęcia, jako drogę do szczęśliwego, zdrowego i bogatego życia.

Nie twierdzę, że na świecie nie ma spisków, bo są: w polityce i władzy wręcz za dużo. Czasem ze spiskiem mylimy zwykłe działanie sprzedażowe, marketingowe czy wizerunkowe. A warto zauważyć, że głównym celem firm jest sprzedaż i zwiększanie dochodu, więc działania związane ze zwiększeniem sprzedaży, nie są spiskiem, gdyż są nadrzędnym celem w momencie powstania i dalszego działania każdej firmy.
A czytając wprost znaczenie pojęcia „spisek”, to każdy z nas brał kiedyś udział w jakimś spisku, chociażby związanym z ucieczką z lekcji. To jednak nadal nie znaczy to, że wszystko wokół nas związane jest z jakimś ukrytym celem. To nie jest Matrix – nikt nas nie topi i nie tworzy z nas baterii (jeszcze). Czasem najstraszniejsze plagi i kataklizmy spowodowane są tylko i wyłącznie, tym jak bardzo mały i bez znaczenia jest człowiek, bo wystarczy erupcja wulkanu, by w kilka minut jakieś miasto przestało istnieć. Doceńmy wartość losu, natury, przeznaczenia, a może nawet Boga, bo zbyt odważne jest sądzenie, że za wszystkim stoi człowiek. Często mamy tak mało czasu na własne życie, że spiskowanie byłoby utratą godziny na sen, której akurat tak bardzo potrzebujemy.

Marta Wójcik