Blog

Wdzięczność

Ostatnio z moimi znajomymi wiele rozmawiamy o wdzięczności, a raczej o jej braku. Jak często nie widzimy tego, jak wiele mamy i skupiamy się tylko i wyłącznie na dalszych celach lub – co najgorsze – porażkach. Nasza perspektywa wygląda często jak jeden z moich ulubionych momentów we Władcy Pierścieni (Powrót Króla) – zapalanie wzgórz sygnałowych Gondoru. Gandalf widzi kolejne zapalane sygnały, ale zupełnie nie zauważa tego co jest poniżej. Tego co znajduje się w dolinach, bo w tym momencie skupiony jest na tym, co wydaje się dla niego najważniejsze – realizacji celu. Często tak właśnie patrzymy na nasze życie. Bez względu na to czy wspominamy przeszłość czy patrzymy w przyszłość. Konkretne elementy w życiu, które chcemy zdobyć nie doceniając tego, co mamy w danym momencie.

Ostatnio, gdy rozmawiałam z przyjaciółką, która nie otrzymała pracy, na którą liczyła zauważyłam, że nowy cel przykrył jej całe (mam wrażenie) szczęśliwe życie, które wiedzie. Ma inną pracę, na którą nie narzekała do momentu decyzji o przebranżowieniu się. Jej nowy cel, który obrała przysłonił jej nie tylko to, ale też wszystko co dobre w jej życiu, bo to wszystko wydało się za małe.

W moim przypadku to nie nowe cele zasłaniają mi moje dobre życie, a porażki. Kiedy obieram sobie nowy cel, jestem wdzięczna, bo wiem, że mogę realizować go dzięki mojemu obecnemu życiu. Ważniejsza jest dla mnie droga do niego niż sam moment realizacji. Kiedy jednak w pewnych momentach życia powinie mi się noga i coś mi nie wyjdzie, tak zwyczajnie, stracę coś, otrzymam zły feedback czy popsuję relację, zatracam się w tym. Kompletnie zanurzam się w beznadziei tego elementu życia i nie widzę już nic poza. Nie widzę wtedy tego całego dobra, które mnie otacza. Znika jak za mgłą i potrzebuję czasu, by ponownie sobie o nim przypomnieć.

Jak to na mnie przystało nauczyłam sobie z tym radzić. Mam swoje małe mantry, które sobie powtarzam, by nie zapomnieć, dlaczego moje życie jest dobre i za co jestem wdzięczna. Że mam rodzinę, która zawsze mi pomoże, partnera, który mnie kocha i wspiera, prawdziwych przyjaciół, więcej niż mogłam sobie wymarzyć (nadal nie wiem jak mnie znoszą), dwie prace, mimo że czasem trudno o jedną, swoje mieszkanie w kochanym Białymstoku, niezmienną od 22 lat pasję, to że zawsze mam do kogo zadzwonić, to że nawet, gdy jestem sama, nie jestem samotna, możliwość posiadania w lodówce zawsze tego, na co mam ochotę i świat, w którym jestem wolna, a w działaniach ogranicza mnie tylko mój umysł. Rzadko zdajemy sobie sprawę z tego, w jak w pięknej codzienności żyjemy i jeśli tylko będziemy chcieli, możemy mieszkać w każdym miejscu na świecie i robić to, na co mamy ochotę. Zbyt wiele narzekamy na to, co złe w naszym życiu, a nie robimy nic, by to zmienić. Często to powtarzam, ale naprawdę w to wierzę, bo każda zmiana w naszej codzienności zaczyna się od zmiany w Nas.

Na Nowy Rok 2021 i każdy kolejny rok życzę Ci poczucia wdzięczności. By przepełniało Cię każdego dnia, a jeśli go kiedyś zabraknie, byś miał odwagę do zmian. Warto jest być szczęśliwym, ale droga do szczęścia składa się z decyzji, których dokonujemy. Czasem nie warto skupiać się tylko na dużych, spektakularnych przełomach i czekaniu na nie, bo piękno życia tkwi w każdym krótkim dniu i wdzięczności za małe rzeczy. Nie przegap tego, co jest naprawdę ważne czekając na zmianę, która być może wcale nie jest Ci potrzebna, by być szczęśliwym.

Marta Wójcik